Nazywam się Anna Wójcicka zawsze w moim domu były psy, jako dziecko miałam miniaturowego pinczera – suczkę, która  wabiła się Perełka. Była bardzo radosna i zabawna. Gdy Perełka miała 10 lat przybył do nas piękny misiowaty siedmio tygodniowy szczeniak owczarek podhalański - Bej.  Jak Bejuś dorósł ważył ok.65 kg. ale i tak w domu rządziła Perełka, która potrafiła mu wykraść dużą wołową kość większą od niej. Perełka żyła 13 lat.

Bej był bardzo zrównoważonym, spokojnym psem idealnym dla mojego trzyletniego dziecka. Pilnował Kamila, był bardzo opiekuńczy, zimą ciągnął go na sankach. Niestety w wieku 8 lat weterynarze wykryli u Beja duży guz na śledzionie, nie chcieli tego operować, ponieważ jeszcze wtedy nie było w Polsce banku krwi dla psów. Bej był z nami jeszcze tylko 3 lata odszedł w domu zasypiając na swoim posłaniu. 

Nie mogłam długo wytrzymać bez psa, dom stał się taki pusty i zimny. Po tych wszystkich przeżyciach zaczęłam szukać małego pieska, a z powodu mojej alergii wybór padł na yorka. Bardzo podobały mi się te pieski, ale nie sądziłam że są tak mądre, bystre i szybko się uczą.