index  Sierpień 2007 r.
 Weekend w Rzymie

 Na przelot do Rzymu wybraliśmy linie Norwegian. W piątek wylot - powrót w poniedziałek. Zarezerwowaliśy hotel blisko stacji Termini, skąd łatwy dojazd na Lotnisko i gzie krzyżują się linei metra.

 Lot z Okęcia na lotnisko Fiumicino pod Rzymem trwa około 2 godzin. Na miejscu jedyne tabliczki informacyjne prowadzą do pociągu Leonardo jeżdżącego wahadłowo pomiędzy Fiumicino a stacją Termini w Rzymie. Transport szybki, bezpośredni, ale najdroższy. Bilety można kupić w automacie korzystając z karty płatniczej. Podobno można taniej jechać autobusem w pobliże Termini albo innym pociągiem na stację Tiburtina. Hotel Stella znajduje się w pobliżu stacji Termini, więc aby tam dotrzeć wystarcza kilka minut spaceru. Tego samego dnia spacerek po okolicy. Szybkie spojrzenie na termy Dioklecjana, Plac Republiki i Bazylikę Santa Maria Maggiore. Lody w napotkanej kafejce, kolacja w restauracji przy via Goito i małe zakupy w pobliskim markecie. Zapas wody przyda się na kolejne dni, bo jest raczej ciepło.

 Zwiedzanie dzień pierwszy. Sobota. Chcemy wejść do Muzeum Watykańskiego, więc szybkie śniadanko, metrem (bilety po 1 Euro) linią A z Termini do stacji Cipro i o godz. 9 zastajemy ogromną kolejkę, która się ciągnie i ciągnie, i ciągnie aż do kolumnady przy placu Św. Piotra. Stania przynajmniej na 3h, więc rezygnujemy i udajemy sie do bazyliki. Krótka kolejka do bramek antyterrorystycznych i do bramki, gdzie kontrolują, czy ubiór nie jest za skąpy. I wchodzimy do Bazyliki Św. Piotra, która robi na nas niesamowite wrażenie. Fasada, portyk, drzwi, Pieta, Tabernakulum, Tron Św. Piotra, Baldachim i nad nim kopuła, figura Św. Piotra oraz liczne inne ołtarze i dzieła sztuki. Z boku Zakrystia i Skarbiec. Po zwiedzeniu wnętrza, wychodzimy i ustawiamy się w kolejną, tym razem krótką kolejkę ludzi ciągnących do katakumb, aby zobaczyć groby papieży, w tym grób Jana Pawła II. Obok kolejka do wejścia na kopułę. W katakumbach lekkie zamieszanie, ciężko zebrać myśli, bo tłum się przewija, a strażnicy ponaglają. Z katakumb wychodzimy i udajemy się na pocztę watykańską wysłać pocztówki. Dalej przechodzimy się kolumnadą wokół placu, mijamy fontanny i obelisk na środku. Ostatecznie wychodzimy na Via della Conciliazione, gdzie w bocznej uliczce nieopatrznie zasiadamy, aby odpocząć i zjeść obiadek. 2 pizze i 4 napoje kosztują nas 52 Euro. Kelner ściemniał, że terminal do kart płatniczych ma problemy z łącznością, a reszty nie raczył wydać - jakież to włoskie :). Obiadek to też okazja, aby przebrać się w ubrania bardziej stosowne do pogody. Około 30*C, a do bazyliki trzeba było założyć dłuższe spodnie i bluzki.

 Po odpoczynku udajemy się dalej w kierunku Tybru, gdzie podziwiamy zamek Św. Anioła (dawniej mauzoleum cesarza Hadriana). Przechodzimy przez most i idziemy w kierunku piazza Navona - placu w kształcie areny z czasów cesarza Dominicjana. Z placu uliczkami przechodzimy pod Panteon - dawniej świątynia poświęcona wszystkim bogom, w VII wieku przekształcona w świątynię chrześcijańską p.w. Marii od Męczenników. Z tyłu świątyni na rogu dobre lody. Idziemy dalej uliczkami, by dojść do fontanny di Trevi - barokowej fontanny zasilanej przez starożytny akwedukt. Tłum nieziemski, ciężko dostać się w pobliże wody, ale jakoś udaje się zrobić foto i wrzucić monetę. Spod fontanny udajemy się na Plac Hiszpański i słynne hiszpańskie schody. Też spory tłum turystów, ale w końcu to sierpień i sobota. Na szczycie kościół św. Trójcy, u podnóża fontanna w kształcie łódeczki. Z Placu Hiszpańskiego, nie bez trudu, znajdujemy wejście do metra (stacja Spagna) i wracamy na odpoczynek do hotelu. Jeszcze spagetti i pizza na via Goito, spacerek i pierwszy dzień mamy za sobą.

 Zwiedzanie dzień drugi. Niedziela. Zaczynamy od Koloseum, czyli Amfiteatru Flawiuszów. Dojeżdżamy tam metrem, linią B i także mimo wczesnej pory zastajemy kolejkę turystów. Na szczęście po około 15 minutach udaje się kupić bilety i wchodzimy do środka. Warto mieć dokumenty ze sobą, bo w zależności od narodowości są różne ceny wejściówek. Dorośli Polacy płacą po 11 Euro, polskie dzieci do 18 roku życia wchodzą za darmo. Bilet do Koloseum jest także ważny na Palatyn i gdzieś jeszcze. Koloseum to następny obiekt w Rzymie, który robi podobnie niesamowite wrażenie, jak bazylika św. Piotra. Pokaz możliwości starożytnych budowniczych. Z Koloseum wychodzimy, robimy sobie fotkę pod łukiem triumfalnym Konstantyna i idziemy w kierunku ruin Forum Romanum i innych budowli starożytnych - świątyń, łuków triumfalnych, forów itd. Budowle po obu stronach Via Sacra świadczą o wielkości Republiki i Cesarstwa Rzymskiego. Na końcu wchodzimy schodami na wzgórze Kapitoliańskie, gdzie znajduje się Pałac Senatorski (ratusz) i muzea. Schodami w dół schodzimy na Plac Wenecki z Ołtarzem Ojczyzny - pomnikiem króla Emanuela II i Grobem Nieznanego Żołnierza. Stamtąd schodzimy w dół w kierunku Tybru do Kościoła Santa Maria in Cosmedin gdzie znajdują się tzw. Usta Prawdy. Tutaj też kolejka turystów. Dalej idziemy wzdłuż Circus Maximus oraz obok wzgórza i ruin pałaców na Palatynie. Ostatecznie dochodzimy z powrotem do Koloseum. Stamtąd udajemy się w kierunku bazyliki Św. Jana na Lateranie. Ten maraton kończymy wsiadając w pobliżu placu przed bazyliką do metra linii A i wracamy do hotelu po drodze zatrzymując się w restauracji na lazanie i pizzę. Co do metra, to na wielu stacjach bilety można kupić tylko w automatach, do których trzeba mieć drobne monety.

 Po południu spacerek w pobliżu hotelu i dworca Termini. Znajdują się tam termy Dioklecjana i muzeum. Na dziedziniec można wejść za darmo i odpocząć przy fontannie wśród starych rzeźb. W budynkach term, z niepozornym wejściem od Placu Republiki znajduje się bazylika - warto zwiedzić ją w środku. Przy Placu Republiki sporo kolorowych handlarzy jakimś, chyba nie do końca legalnym towarem, ale nie zaczepiają turystów. Jeszcze spacerek po uliczkach Rzymu, mijamy okazałe kamienice i budynki rządowe, kolacja w naszej restauracji na via Goito i drugi dzień można uznać za zaliczony.

 Powrót do Warszawy. Jako, że pociąg na lotnisko dla 4 osób kosztuje sporo, zdecydowaliśmy się na transport samochodem zamówionym przez recepcję hotelu - koszt porównywalny. Niecała godzina jazdy po ulicach Rzymu, a następnie autostradą i jesteśmy na lotnisku. Odprawa bagaży i można zrobić zakupy: słodycze, sery, likier cytrynowy i grappa. Likier okazał się super, ale grappa nadaje się dla smakoszy bimbru. Samolot spóźnia się z Polski, długo czekamy na płycie lotniska na start, ale pani pilot nadrabia trochę straconego czasu w powietrzu i lądujemy w Warszawie tylko z godzinnym opóźnieniem.

 Wycieczka "Rzym w 72 godziny" zakończona. Krótko i treściwie, ale naprawdę warto było. Rzym, ten starożytny i ten chrześcijański, jest wart zobaczenia. Pewnie 72 godziny na miejscu, to za mało aby zwiedzić miasto, ale wystarczy, aby wyrobić sobie pogląd, jak potężnego imperium to była stolica i jaki wpływ na nie miało chrześcijaństwo. Natomiast współczesny Rzym trochę rozczarowuje. Niezbyt czysto na ulicach i w szaletach, mnóstwo żebraków, włóczęgów i handlarzy wszelkiej maści, nachalni kelnerzy, brak informacji na dworcach, stacjach metra i trasach turystycznych. Po powrocie okazuje się, że nasza stolica całkiem ładna i zorganizowana jest.

Kilka bardzo amatorskich fotek

Bazylika Św. Piotra Bazylika Św. Jana na Lateranie
Bazylika Św. Piotra Bazylika Św. Jana

Bazylika Santa Maria Maggiore Zamek Św. Anioła
Santa Maria Maggiore Zamek

Starożytny Rzym Koloseum
Roma Koloseum


¤ index »