Redakcja Warszawska

Zygmunt Broniarek

,,Plotki płotki i GRUBE RYBY"

Zalążek Prywatnego Tygodnika

Rok VIII

Korespondent "Trybuny Ludu" z Bialego Domu w latach 1960-1967 oraz  1985-1990, autor niezliczonych reportaży, felietonow, książek. Człowiek, który był w  odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Autor publikowanego na łamach Radia Internetowego działu "Plotki, płotki  i GRUBE RYBY". Obecnie na emeryturze. Wciąż aktywny zawodowo.  Pisze do okolo 14 pism zarówno codziennych jak i  periodyków.

Po koktajlach sobie lażę,

Coś tam z czymś kojarzę,

A to wszystko w parze,

Daje apanaże.

Zygmunt Broniarek

Panie Redaktorze proszę opowiedzieć fanom Radia, jak to sie zaczęło?

Jestem rodowitym Warszawiakiem. Urodziłem się na Pradze w środku "trójkata bermudzkiego" na ul. Środkowej w roku 1925.Ukończyłem szkołe średnią im Władyslawa IV. Maturę zdałem w konspiracji.

A jak Pan został dziennikarzem?

Postanowilem zostać dziennikarzem w wieku 12 lat. Wtedy po obejrzeniu filmu amerykanskiego "Doktor X" zapadła ta "epokowa" decyzja. Której zreszta nie żałuje do dzisiaj.

A kiedy zdażył sie Pan nauczyć tylu języków?

Przed wojna w szkołach "brylowały" dwa języki, niemiecki i francuski. Jedynie we "Władku" był również język angielski. Niemiecki znałem słabo, ale angielski w stopniu dobrym. W czasie wojny pracowałem w księgarni niemieckiej. Tam szlifowałem niemiecki czytając ksiażki i "wkuwajac" na pamieć słówka.

A inne jezyki? Przecież zna ich Pan biegle mówiac skromnie kilka?

Może Pan nie uwiezy, ale uczyłem się z niemieckich romówek portugalski, hiszpanski, włoski. Tam były niemieckie rozmówki w tych językach i z nich się uczyłem.

A po wojnie?

Kiedy Rosjanie i Polacy wkroczyli na Pragę (1945) zgłosiłem sie do "Biluletynu Informacyjnego" przekształconego później w ,,Życie Warszawy" od 1950 roku pracowałem w ,,Trybunie Ludu".

Od tego czasu chyba zwiedził Pan pół świata?

Pół to może przesada, ale byłem w okolo 50 krajach. Najdłużej w USA, jako korepondent, w Bialym Domu. Poza tym jako korespondent w Sztokholmie i wielu innych ciekawych i egzotycznych miejscach.

A jak powstał caly olbrzymi cykl "Plotki, Płotki i Grube Ryby"?

Dość ciekawie. Co miesiac rozliczałem się z RSWiP, przesyłajac korespondencje. Do niej dołączalem różne rzeczy, które ze względu na cenzurę nie ukazywały się w prasie, ale w drugim obiegu. Kopiowane i rozprowadzane wśród znajomych  ludzi w Stolicy. Na poczatku były tylko Plotki i Płotki a później GRUBE RYBY. Można powiedzieć, że wpadłem "w nałóg" pisania takich (wówczas) niecenzuralnych spostrzeżeń.

A co Pan robi w dniu dzisiejszym?

Przytoczę Panu taki wierszyk (patrz pod zdjęciem).

Dziekuje za mile chwile i czas poświecony fanom Radia. Mamy nadzieje, że publikacje bedą regularne.

Postaram sie nie zawieść Polonii, co tydzień coś nowego i aktualnego.

Jeszcze raz dziekuję czekamy z niecierpliwoscią.

Zdjecia: A. Szkoda

[powrót]