Redakcja Warszawska

Jubileusz wybitnego anglisty

W każdym słowniku polsko-angielskim jest hasło "rzucać", ale chyba tylko w jednym znajduje się tłumaczenie polskiego wyrażenia "rzucać w kogoś mięsem" ("to hurl abuse at somebody"). Słownikiem tym jest Nowy Słownik Polsko-Angelski i Angielsko-Polski Fundacji Kościuszkowskiej pod naczelną redakcją profesora dr hab. Jacka Fisiaka, dyrektora Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu im. Adam Mickiewicza w Poznaniu (UAM) od 1965 do 2005 roku, kiedy przeszedł na emeryturę, czyli przez 40 lat. 10 maja 2006 roku Profesor kończy lat siedemdziesiąt, a 19 kwietnia o godzinie 11, w auli UAM rozpoczęła się piękna uroczystość jubileuszowa z obu tych okazji. Natomiast "rzucanie (politycznym) mięsem" odbyło się godzinę wcześniej na konferencji prasowej przedstawicieli prawicy, których nazwisk nie wymienię, mówiąc im idiomatycznie "figę z makiem, z pasternakiem!" (po angielsku "get a zilch!" - to też ze słownika Profesora), bo na reklamę, nawet negatywną, nie zasługują. Nie mogli oni znieść tego, że Profesor był członkiem PZPR, że w 

przeszłości, w latach 1985-88 był rektorem UAM, a w latach 1988- 89 - ministrem edukacji mianowanym przez premiera Mieczysława F. Rakowskiego (który uczestniczył w uroczystości). Najbardziej prawicę ubodło nie to, że list gratulacyjny przysłał Profesorowi Wojciech Jaruzelski, ale fakt, że uczynił to także obecny minister edukacji z rekomendacji PiS, Michał Seweryński, i że list odczytał też obecny wiceminister edukacji, profesor Stefan Jurga, rektor UAM w latach 1996-2002.

Odczyty na 100 uniwersytetach na 4 kontynentach

Tymczasem na uroczystości w auli, a później na sesji naukowej składano Profesorowi gorące wyrazy uznania za jego osiągnięcia naukowe i zasługi położone na polu anglistyki nie tylko polskiej, ale i światowej. W ,,Glosie Wielkopolskim" z 19 kwietnia, który zreferował następnego dnia konferencję prasową prawicy, znalazły się jednak też następujące słowa red. Marioli Dymarczyk: "Profesor Jacek Fisiak jest założycielem poznańskiej anglistyki. Od 1965 do 2005 roku pełnił nieprzerwanie funkcję dyrektora instytutu. Ma na koncie wiele osiągnięć naukowych, jest autorem 160 prac, w tym 40 książek. Pełnił także funkcje redaktora naczelnego kilku czasopism o międzynarodowym zasięgu, funkcję konsultanta i doradcy Ministerstw Edukacji Narodowej Szwecji i Austrii oraz (redakcji) Encyklopedii Britannica. Fisiak wykładał na czterech kontynentach na ponad stu uczelniach. Jest laureatem wielu nagród za wybitne osiągnięcia naukowe, w tym Nagrody Premiera (1996); jest odznaczony m. in. Komandorią Orderu Odrodzenia Polski z Gwiazdą".

Imperium, nad którym nie zachodziło słońce

Dodajmy, że Profesor ma także wiele orderów zagranicznych, z pośród których szczególnie ceni sobie dwa: Krzyż Komandorski Orderu Lwa Finlandii oraz Krzyż Oficerski Orderu Imperium Brytyjskiego (nad którym to imperium oraz jego językiem nigdy kiedyś nie zachodziło słońce). Nota biograficzna Profesora w angielskim "The International Who's Who" liczy 28 wierszy, a w leksykonie "Kto jest kim w Polsce" (PAI - Polska Agencja Informacyjna, Warszawa, 2001) - wierszy 96. To prawie sto, czyli tyle lat, ile Profesorowi życzyli uczestnicy jego Jubileuszu w Poznaniu.

Słowa podzięki

Za kolekcję wycinków z gazet poznańskich na temat Jubileuszu dziękuję panu Władysławowi Paszke z tegoż grodu. Inż. Paszke i jego Małżonka to w ogóle wspaniali ludzie, z których Poznań może być dumny. I jest!

Mądra inicjatywa w sprawie Kazachstanu

Marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, i ambasador Kazachstanu, Aleksej Wołkow, zaprosili 24 kwietnia polityków, dyplomatów i media na otwarcie Wystawy znaczków pocztowych Kazachstanu z okazji 70-tej rocznicy deportacji Polaków do Kazachstanu i piątej rocznicy historycznej wizyty w Astanie (nowej stolicy państwa) Jana Pawła II. Co do tej pierwszej. W Polsce wiąże się na ogół zesłania Polaków do Kazachstanu z datą 17 września 1939 roku, czyli z wkroczenia Armii Czerwonej do Polski. Od tego momentu zaczęły się istotnie masowe deportacje Polaków do Kazachstanu właśnie. Dlaczego więc 70-a rocznica ? Dlatego, że w 1936 roku rozpoczęła się masowa deportacja do Kazachstanu Polaków mieszkających na Białorusi i na Ukrainie a więc w ZSRR. Na przyjęciu obecne są strategiczne osobistości dla stosunków Polski z Kazachstanem: poseł na Sejm Jan Bestry, przewodniczący Grupy Parlamentarnej Polsko-Kazachskiej, i poseł Jerzy Tomasz Zawisza, członek tej Grupy. Przewodniczący Bestry mówi, że omawiał już z ambasadorem Wokkowem swoją inicjatywę, którą określił następująco. - Można kontynuować repatriację Polaków z Kazachstanu, chociaż jest to trudna operacja, jeżeli mieszka tam obecnie około 50.000 naszych rodaków. Czy więc nie lepiej byłoby, gdyby Polacy z Polski zakładali firmy w Kazachstanie i zatrudniali w nich w pierwszym rzędzie tamtejszych wykwalifikowanych Polaków ? W otwarciu wystawy, zorganizowanej przez Pocztę Polską i Kazpost (Pocztę Kazachską), wziął udział prezes zarządu Kazpost, dr Dauren D. Moldagaliyev. Zapowiedział on wydanie w przyszłym roku kazachsko-polskiego znaczka, upamiętniającego70-tą rocznicę deportacji. Tu powiedzmy na marginesie, że. autorzy zaproszenia zrobili wyłom w pisowni "70-tej (rocznicy)" - pisząc ją tak właśnie - a nie "70." (z kropką). To znakomicie, bo owa kropka w tekstach jest niewidoczna. Niech więc będzie po nowemu - i koniec, KROPKA!

Promocja książki i jądra byka

W poprzednim numerze "Plotek..." z 28 kwietnia 2005 r. pisałem o promocji książki Bronisława Erlicha pt. "Żydowskie dziecko Warszawy" (Wydawnictwo Projekt - Tadeusz Kielan, Warszawa 2006). Odbyła się ona 23 kwietnia w Teatrze Żydowskim i zbiegła się ze spektaklem "Kamienica na Nalewkach". Ale w tamtych "Plotkach..." nie napisałem, że dyrektor teatru i aktor, Szymon Szurmiej, opowiadał w czasie spektaklu żydowskie dowcipy. Oto dwa z nich. Pierwszy. W zamożnym małżeństwie żydowskim, mąż nie sprawdza się pod względem seksualnym. Żona mówi mu: "Słyszałam, że w Madrycie, po każdej corridzie, pewna restauracja podaje grillowane jądra zabitego byka. Kto je zje, doznaje silnego przypływu potencji". Mąż jedzie do Madrytu, idzie po corridzie do owej restauracji, otrzymuje wielkie jądra zabitego byka, je je, i doznaje owego przypływu.. Ale ponieważ następnego dnia jest też corrida, a on chce mieć potencję na zapas, idzie znowu do tej samej restauracji i też otrzymuje jądra, ale maluśkie. Pyta więc kelnera - ze złością - skąd taka różnica. I słyszy: `Proszę pana, nie każda corrida kończy się ZWYCIĘSTWEM torreadora"'. Dowcip drugi. Mąż komiwojażer - żona w domu sama. Ale ma sąsiada. A ponieważ mąż zawsze zapowiada, kiedy wróci, między żoną a sąsiadem nawiązuje się romans z pełnym seksem. Pewnego razu oboje znajdują się w łóżku - goli. Nagle dzwonek. Żona czuje, że to, wbrew zwyczajowi, mąż. Upycha więc gołego kochanka w szafie. Mąż wchodzi i mówi, że z powodu strasznej pogody, wrócił wcześniej. "Ale dlaczego jesteś gola ? - pyta. "Bbo, bbo -jąka się ze strachu żona -jestem chchora". "Chora ? To w takim razie idź do łóżka, a ja ci zrobię mocną herbatę. Ale przed tym powieszę palto w szafie". "Nie, nie, broń Boże, nie otwieraj szafy". "Dlaczego ?". "Bo tam jest duch, który straszy". Ale mąż już szafę otworzył i widzi gołego sąsiada. "Oj, Mosze, Mosze - mówi - Jak mogłeś mi zrobić coś takiego ? Znamy się od piętnastu lat, jesteśmy przyjaciółmi, żyrujemy sobie nawzajem weksle, a teraz moja żona jest chora, to ty, zamiast podać jej herbatę, jeszcze JĄ STRASZYSZ ?!".

Autor: Zygmunt Broniarek

Opr. Andrzej Szkoda     

[powrót]