Redakcja Warszawska

Życie i śmierć Księcia Książąt

Kiedy uznał, że przegrywa z gorączką azjatycką, postanowił niejako nacieszyć się swoim konaniem. Według legendy "niszczył sam siebie", a obżarstwo na pewno mu nie służyło. Pochłaniał "szynkę, soloną gęś i trzy albo cztery kurczaki", popijając kwasem chlebowym, ,,wszelkimi gatunkami win" i alkoholami. Z Hamburga i Astrachania kazał sprowadzić jesiotra i soloną gęś. Kiedy oblał się potem, wylał sobie "na głowę dziesięć butelek wody kolońskiej''. A wszystko to czynił w obecności swej byłej kochanki i wciąż najlepszej przyjaciółki po carycy Katarzynie II, hrabiny Aleksandry Branickiej z domu Engelhardt, swojej siostrzenicy, która, kiedy zmarł, ułożyła jego głowę na poduszce. a potem zasłoniła twarz dłońmi i upadła bez przytomności. Działo się to 4 października 1791 roku na stepie między Jassami (dziś w Rumunii) a Mikołajewem (dziś na Ukrainie).

O kogo chodzi ? O Grigorija Potiomkina, bohatera najnowszego bestsellera wydawnictwa "Magnum" pt. "Potiomkin - Książę Książąt", napisanego przez Simona Sebaga Montefiore'a, brytyjskiego dziennikarza i pisarza, który zasłynął, też wydaną wcześniej po polsku przez "Magnum", książką: "Stalin - dwór czerwonego cara". Szczerze mówiąc, to już nie są książki - to są zjawiska na rynku wydawniczym. Potiomkin, który urodził się 30 września 1739 roku i zmarł w 52 lata później, miał w żyłach polską krew, i był nawet "przymierzany" do godności króla Polski. Aleksandra Engelhardt stała się Branicką, gdy w listopadzie 1781 roku, Potiomkin zaaranżował jej ślub ze swoim polskim sojusznikiem, hetmanem koronnym wielkim, Franciszkiem Ksawerym Branickim. A teraz uwaga! Sam Potiomkin był nie tylko kochankiem Katarzyny II. ale i najprawdopodobniej jej sekretnym mężem. Przed nim, kochankiem późniejszej carycy, jeszcze jako wielkiej księżnej, był Stanisław August Poniatowski (poznali się na balu w Oranienburgu w 1755 roku, kiedy on był

23-letnim sekretarzem posła angielskiego w Rosji, a ona liczyła sobie 3 lata więcej). Mieli nawet nieślubną córkę. W 1787 roku, a więc po pierwszym rozbiorze Polski (1772), Katarzyna II, oczywiście jako caryca, pozwoliła Potiomkinowi na utworzenie czterech szwadronów z mieszkańców jego wsi w Polsce, gdzie miał on już własne wojska - konną i pieszą milicję. Branicka zaś wyjaśniała, że "chciał on połączyć Kozaków z armią polską i zostać królem Polski". W książce są jeszcze inne "polskie" perełki - na przykład opis postaci Aleksandra Suworowa, który w czasie Powstania Kościuszkowskiego dokonał w 1794 roku rzezi warszawskiej Pragi (za to m. in. otrzymał od Katarzyny II stopień feldmarszałka). Kiedy Suworow shzżył wcześniej pod dowództwem Potiomkina w wojnie z Turkami, "codziennie rano przewracał się nago po trawie, robiąc salta na oczach swoich żołnierzy, wskakiwał na stoły, śpiewał w towarzystwie, próbował wskrzesić indyka, osadzając mu odrąbaną głowę na szyi, stał na jednej nodze podczas defilady i wydawał swoim wojskom rozkaz w marszu piejąc jak kogut . Czynił to również dlatego, że - według legendy - słyszał, jak Katarzyna II mówiła do Potiomkina, iż wszyscy wielcy ludzie są oryginałami. Sam więc zaczął się tak zachowywać. Niemniej mówił sześcioma językami i był znawcą starożytnej literatury i historii. Takie są oto historii paradoksy. W każdym razie, jedno na temat Potiomkina, Montefiore odrzuca kategorycznie: nie budował on "potiomkinowskich wiosek" - było to gigantyczne historyczne pomówienie. Ale choć autor to udowadnia, wiadomo, że takie mity umierają ciężko. Natomiast czyta się zarówno to dementi, jak i całą książkę, jednym tchem. Starczającym nawet na jej 710 stron.

Miss Świata i wolne miliony

Coraz częściej zdarzają się nieoczekiwane zbiegi okoliczności tak, że można zacząć wierzyć, iż to one kierują losami jednostek i świata. We wtorek, 28 marca, żona i ja jesteśmy w sali Teatru Muzycznego "Roma" na nagraniu programu- "Co tu jest grane ?" przez "Agencję Z & T Produkcja Telewizyjna" dla TVP 1. Bohaterem programu jest Waldemar Malicki, wspaniały pianista, który gra znakomicie muzykę klasyczną i rozrywkową, ale również stosuje różne humorystyczne sztuczki na fortepianie i poza nim i rozbawia publiczność opowieściami i anegdotami "do rozpuku".

Mówi na przykład (cytuję z pamięci): - Wracam do domu w kierunku Zalesia Górnego, gdy widzę w lusterku za sobą samochód, a w nim twarz, którą znam. To gangster. Dzwonię na policję. Słyszę głos: Tu Centrum Natychmiastowej Pomocy: Jeżeli to napad bez użycia broni - naciśnij jeden. Jeżeli to napad z bronią w ręku - naciśnij dwa. Jeżeli broń to nóż kuchenny - naciśnij trzy. Jeżeli broń to nóż z nacięciem ostrza jak piła - naciśnij cztery. Jeżeli to napad, który prowadzi do obrabowania - naciśnij pięć. Jeżeli to napad, który prowadzi do zabójstwa - odczekaj dwadzieścia minut i zadzwoń ponownie. Albo też: - Miasta polskie postanowiły gościć Konkurs Miss Świata. Ponieważ organizatorzy żądają wpłacenia gotówką od 10 do 30 milionów dolarów, poszukuje się miast z wolnymi dolarami. Znaleziono już dwa takie miasta - Pruszków i Wołomin. Albo wreszcie: - Wiadomo, że Japończycy kochają Chopina i mają już kilka tysięcy pianistów, którzy grają go perfekcyjnie. Ale Chińczycy biją ich na głowę. Właśnie ujawniono, że do następnego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie za pięć lat już jest gotowych 8 milionów chińskich pianistów, którzy grają Chopina super-perfekcyjnie.

Zgłosili się oni do tego konkursu i zostali przyjęci. A więc przyjadą - na koszt organizatorów. My będziemy musieli zwiększyć liczbę jurorów z 10 do 17 (tu krótka przerwa) TYSIĘCY. A na równinach Mazowsza ustawione zostanie 8 milionów fortepianów, na których 8 milionów chińskich pianistów zagra Chopina RÓWNOCZEŚNIE!

340 tytułów rocznie!

Tak było we wtorek, 28 marca, w "Romie". W dzień później czyli w środę, 29 marca, jesteśmy z żoną w Bibliotece Narodowej, w której jej dyrektor, pisarz i taternik, Michał Jagiełło, urządza spotkanie pod hasłem "Historia i współczesność Europy Wschodniej w ofercie wydawniczej Wydawnictwa Adam Marszałek". Ta toruńska oficyna jest własnością dr Adama Marszałka, a jej nakładem ukazuje się już od dłuższego czasu ponad 300 tytułów rocznie (w 2005 roku - 340!). Są to głównie książki naukowe, ale również biografie, powieści, poezja i literatura popularna. Na prezentację książek dr Marszałka przybył ambasador Chińskiej Republiki Ludowej, p. Yuan Guisen, ponieważ toruńska oficyna, teraz już o zasięgu ogólnopolskim, utrzymuje bliskie stosunki z wydawcami chińskimi i planuje obecnie wydanie wyboru twórczości 25 poetów chińskich w Polsce i 25 poetów polskich w Chinach pod redakcją Marka Wawrzkiewicza, poety i prezesa Związku Literatów Polskich. Opowiadam ambasadorowi, który świetnie mówi po polsku, historię Waldemara Malickiego o 8 milionach chińskich pianistów, on się śmieje, bo ma fantastyczne poczucie humoru, ale w pewnej chwili zastanawia się i stwierdza: - Jest tu coś na rzeczy. Niedawno chińscy producenci fortepianów zaprosili producentów fortepianów z zachodniej Europy i z USA do Kantonu, żeby im zaprezentować swoje fortepiany. Producenci z Zachodu myśleli, że zobaczą cztery, pięć, no, może dziesięć fortepianów chińskich, bo Chiny nigdy z produkcji fortepianów nie słynęły. Jakież było ich zdumienie, kiedy zaproszono ich do ogromnej hali, gdzie czekało na nich ponad TYSI?~C fortepianów różnych marek i rodzajów. W tym momencie nawet nie potrzeba cytować tytułu programu Malickiego: "Co tu jest grane ?", bo powszechnie wiadomo, że Chińczycy swoim szybkim rozwojem zadziwiają świat, a niektórym może nawet grają tym ...na nerwach.

Autor: Zygmunt Broniarek

Opr. Andrzej Szkoda     

[powrót]