Redakcja Warszawska

Głos z przeszłości dawnej i najnowszej

Na ogół nie zajmuję się bieżącą polityką wewnętrzną, ale każda reguła ma wyjątki. Takim wyjątkiem jest sukces Marka Borowskiego w pierwszej turze wyborów na prezydenta Warszawy, w której Borowski zdobył ponad 20 procent głosów. Tak się złożyło, że na przełomie lat 2005 i 2006, SLD wiele mówił o wystawieniu jako swojego kandydata na prezydenta Warszawy radnego Marka Rojszyka. Uważakem, że - bez względu na jego osobiste zalety, których nie kwestionowałem - bo to inteligentny, energiczny i sympatyczny pan - wystawienie tak nieznanego kandydata byłoby samobójstwem. Napisałem więc do "Trybuny" niżej zamieszczony felieton w ramach cotygodniowej rubryki "Pikanterie tygodnia". Początkowo redakcja wahała się, czy go opublikować - zarówno z tego względu, że Borowski w części SLD był nielubiany, ale również dlatego, że felieton mógłby mu zaszkodzić. Ostatecznie jednak felieton "puszczono". Ukazał się on w wydaniu weekendowym "Trybuny" z 8-9 stycznia 2005 roku. Oto on.

Marek Borowski ? Tak!

Mówi się dziś dużo o kandydatach na prezydenta Warszawy. Platforma zdecydowała się na Hannę Gronkiewicz-Waltz, a SLD lansuje nieoficjalnie radnego, młodego i inteligentnego działacza, ale praktycznie nieznanego. Jaką miałby on szansę - nawet symboliczną - wobec tuzicy (od słowa ,;tuz"), która w wyborach do Sejmu otrzymała 137.280 głosów, największą liczbę głosów, zdobytą właśnie w WARSZAWIE. I która, co ważniejsze, jest znana w sferach finansowych całej Europy, a przecież w Warszawie o bardzo grube pieniądze chodzi.

Pamiętajmy o poprzednich wyborach na prezydenta Warszawy. Lewica popełniła wówczas straszny błąd - wystawiła dżentelmena przeciwko czołgowi (senatora Marka Balickiego - przypisek dzisiejszy - ZB) . Wbrew licznym krytykom, uważam, że słynne "Spieprzaj dziadu..." pomogło, a nie przeszkodziło, Lechowi Kaczyńskiemu w zdobyciu Warszawy, a później prezydentury RP. Pochodzę z Pragi to wiem.A przecież lewica ma kandydata, który JUŻ jest znany, nie musi się dawać poznawać. To Marek Borowski. I do słowa "lewica" włączam SLD. Powiedzą mi: "Zdradził". Tak, zdradził. No to co ? Ileż takich "zdrad" było w historii, również po naszej stronie. Czy my nie zdradziliśmy naszego własnego programu - i milionów naszych własnych wyborców - po zwycięstwie w 2000 roku ?. Zresztą po swojej własnej zdradzie Borowski już został ukarany w wyborach prezydenckich 2005. Dostał, jak to się mówi, "porządnie w łeb". Jest szansa, że wyjdzie ze skóry, żeby się zrehabilitować. Wspomniałem Pragę. Wiele się mówi, że Marek Borowski miał ojca Żyda. Tak, miał ojca Żyda. Że miał ojca komunistę. Tak, miał ojca komunistę. Ojca Marka, Wiktora, znałem dobrze, bo pracowałem z nim na Pradze w 1944 roku jako "chłopiec od nasłuchów" radiowych, kiedy on był naczelnym redaktorem "Biuletynu Praskiego". Warunki lokalowe były takie, że raz nawet spałem z nim na jednym łóżku w jego wynajętym pokoju na Łochowskiej . Jakim był człowiekiem ? Takim jak w popularnym powiedzeniu "komunista, ale porządny człowiek". Komuniści nie lubili tego powiedzenia, bo w założeniu KAŻDY komunista musiał być porządny, ale w przypadku Wiktora Borowskiego, tak rzeczywiście było. Nigdy na przykład - a to dziś ważne - nie wzbogacił się. Miał też odwagę osobistą. Mianowicie zakochał się. Na Pradze. Z wzajemnością. W pięknej, miłej, wesołej, z temperamentem, dziewczynie, Jance P. ALE ONA BYŁA CÓRKĄ ZAMOŻNYCH RODZICÓW, PRAWIE BURŻUJÓW, KATOLIKÓW WIERZĄCYCH I PRAKTKUJĄCYCH. To był szok - dla nich, ale i dla towarzyszy Wiktora. A ci dwoje nic, tylko ślub! Ile Janka musiała się nawalczyć z rodzicami, a Wiktor ze swoimi - to tylko oni wiedzą. I ślub był. Chyba nawet, bo tego na pewno nie wiem - kościelny. A teraz wiadomość dla Młodzieży Wszechpolskiej. Wiktor Borowski był Żydem, ale Janka nie! O niej można mówić wyłącznie jako o Aryjce. Według ortodoksyjnych Zydów, w sprawach pochodzenia liczy się matka, nie ojciec. Więc może Marek Borowski w ogóle nie jest Żydem ? Chyba, że w myśl Ustaw Norymberskich.

ZYGMUNT BRONIAREK

Oschłość

Po tym felietonie, Borowski się w ogóle nie odezwał, chociaż mój przyjaciel, Stanisław Blaszczyk, redaktor naczelny pisma "Ambasador" i dziennikarz, który prawie CODZIENNIE bywał w Pałacu Prezydenckim i w Sejmie (były to czasy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego), powiedział mi: "Borowski powinien cię ozłocić. Zrobiłeś mu fantastyczną reklamę". Samego Borowskiego spotkałem (o ile pamiętam) 17 marca 2005 roku w Polskiej Radzie Biznesu ("u Kulczyka") w Pałacu Sobańskich w Alejach Ujazdowskich na odczycie Krzysztofa Skubiszewskiego (pierwszego ministra spraw zagranicznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego) na jego odczycie pt. "Stosunki między Polską a NATO w latach 1989-1993). Gdy witałem się z Borowskim był oschły. Miał pretensję o to, że napisałem, iż zdradził. - Ja nie zdradziłem - powiedział - ponieważ nie przeszedłem do innej partii, tylko założyłem własną. Po czym dodał: - Ale może lepiej, że to zostało powiedziane (mając na myśli, jak przypuszczam, sprawy jego ojca).

Sukces, gratulacje i szansa

Teraz Marek Borowski odniósł wielki sukces, którego mu gorąco gratuluję. I oczywiście, i moja żona, i ja głosowaliśmy na niego. Ale Marek Borowski ma możliwość odniesienia jeszcze większego sukcesu: zagrodzenia drogi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi do zdobycia Warszawy. Nie wiem, jakie będą rozwiązania przed drugą turą, ale wiem, że może to nastąpić tylko poprzez masowe oddanie głosów, które zdobył Borowski w pierwszej turze, na Hannę Gronkiewicz-Waltz w drugiej. Dla wielu osób z SLD będzie to ciężka decyzja, dla wielu innych - nawet niemożliwa, ale wydaje się ona absolutnie konieczna.

Wymowa i akcenty

Ja zresztą pana Marcinkiewicza osobiście lubię - to człowiek inteligentny i dobrze wychowany. Mam do niego tylko jedną pretensję - on wymawia dwie duże serie polskich wyrazów niepoprawnie. Pierwsza seria to takie słowa jak "zrobiliśmy, poszliśmy, zorganizowaliśmy" a także "zrobiliście, poszliście, zorganizowaliście". Pan Komisarz Marcinkiewicz wymawia je tak: "zro-bi-LIS-my. po-SZLIS-my, zor-ga-ni-zo-wa-LIS-śmy" a powinien wymawiać tak: "zro-BI-liśmy, PO-szliś-my, zor-ga-ni-zo-WA-li-śmy. I podobnie z drugą osobą liczby mnogiej - powinno być "zro-BI-liście, PO-szliś-cie, zor-ga-ni-zo-WAliś-cie". Druga seria wyrazów niepoprawnie wymawianych to nazwy dyscyplin naukowych. A więc niepoprawna jest wymowa "ma-te-ma-TY-ka, fi-ZY-ka, pe-da-go-GI-ka", natomiast poprawna jest wymowa "ma-te-MA-tyka, FI-zy-ka, pe-da-GO-gi-ka. Ale, jak powiedziałem, poza tą pretensją, pana Komisarza Marcinkiewicza lubię. Mam też wieści, że dysponuje on zdolnościami menedżerskimi, podejmuje szybko decyzje i je zdecydowanie egzekwuje. Nie znosi twierdzenia, że czegoś "zrobić nie można" Ale, jak to mówią, serce mam po lewej stronie i wolałbym, żeby pan Komisarz Marcinkiewicz, JAKO CZŁOWIEK PiS'u, prezydentem Warszawy nie był.. Natomiast, jak zwykle, przyszłość pokaże, że będzie tak...jak będzie.

Autor: Zygmunt Broniarek

Opr. Andrzej Szkoda     

[powrót]