Redakcja Warszawska

Wspomnienia Generała Jaruzelskiego

"Historyczny wiraż" - taki tytuł nosi dokument autorstwa Generała Wojciecha Jaruzelskiego, ogłoszony w sierpniu 2006 roku, a poświęcony jego polityce w sprawie ostatecznego uznania przez Zachód, a zwłaszcza przez Niemcy, granicy na Odrze i Nysie w okresie owego "wirażu" lat 1989-1990. Mimo bowiem uznania tej granicy przez NRD w 1950 roku i przez RFN w 1970 roku, sytuacja w latach 1989-1990 zmieniała się tak błyskawicznie, że potrzebne było podejmowanie ważnych i szybkich inicjatyw, by nie dopuścić do zaprzepaszczenia tych dwóch aktów uznania.

A o tym, jak łatwo było je zaprzepaścić, świadczyły wydarzenia z okresu, kiedy NRD była jeszcze naszym "niezłomnym sojusznikiem". W drugiej połowie lat 1970. toczyły się pertraktacje między Polską a NRD w sprawie podziału szelfu w Zatoce Pomorskiej. Były one konieczne ze względu na wcześniejszy błąd polskich urzędników, popełniony na niekorzyść Polski. Pertraktacje objęły okres lat 1980., który naszą pozycję przetargową znacznie pogorszył. "NRD - pisze Jaruzelski - najostrzej reagowała na wydarzenia zachodzące w Polsce... Dochodziło nawet do demonstracyjnego angażowania marynarek wojennych obydwu państw. Jako ostatnia szansa pozostała moja bezpośrednia rozmowa z (Erichem) Honeckerem. Odbyła się ona 26 czerwca 1988 roku. Postawiłem sporny problem w sposób zasadniczy, nawet dramatyczny.

Od tego momentu sprawa przybliżała się do pożądanego przez nas finału. Nastąpił on 22 maja 1989 roku, kiedy została podpisana odpowiednia umowa państwowa. To był ostatni moment. Po wyborach w Polsce 4 czerwca 1989' roku (które przyniosły zwycięstwo "Solidarności - ZB), NRD by nie ustąpiła. A później już zjednoczone Niemcy tym bardziej nie musiałyby zrezygnować z tego, do czego formalnie miałyby prawo".

A teraz późniejsze losy sprawy Odra-Nysa. 9 listopada 1989 roku pada mur berliński, ale oba państwa niemieckie istnieją nadal. W końcu listopada tegoż roku Gorbaczow pisze do Generała list z informacją o planowanym na początek grudnia szczycie z prezydentem Georgem Bushem (seniorem) na Malcie. Będą omawiane problemy rozbrojenia oraz rozwój sytuacji w Europie Wschodniej, zwłaszcza na linii RFN-NRD. Nie ma jednak w liście wzmianki o granicach. Jaruzelski telefonuje do Gorbaczowa i prosi go, by temat ten został wyraźnie postawiony. Gorbaczow obiecuje. Szczyt następuje 2 grudnia 1989 roku, a już 4 grudnia Jaruzelski jest w Moskwie na nadzwyczajnym posiedzeniu Układu Warszawskiego, który wciąż też istnieje. Gorbaczow, relacjonując Maltę, stwierdza m. in., że Bush i on zgodzili się, iż "procesów zachodzących w Niemczech nie należy sztucznie przyspieszać,'. Jaruzelski wyraża taką samą opinię, ale przypomina, że "dla Polski rozwój sytuacji w Niemczech ma szczególne znaczenie z uwagi na problem granic"

Słowa Jana Pawła II.

Dla Generała znamienne jest, że Gorbaczow, mówiąc o swej - poprzedzającej szczyt na Malcie - wizycie we Włoszech, relacjonuje rozmowę z Janem Pawłem II. "Podkreślił - pisze Generał - co odnotowałem ze szczególną uwagą: `Papież powiedział, że Stolica Apostolska nie będzie popierać działań destabilizacyjnych w krajach Europy Wschodniej'. W tym miejscu - ciągnie Generał - przypomniałem sobie, że w moich rozmowach z Janem Pawłem II w 1983 i w 1987 roku, problem niemiecki, a w szczególności granicy na Odrze i Nysie, był stale obecny.

Kohl zwleka, Jaruzelski na niego "krzyczy"

Podkreślanie konieczności ostatecznego uznania Odry-Nysy było potrzebne ze względu na to, że kanclerz Helmut Kohl w tej sprawie zwlekał. Stało się to szczególnie widoczne 12 listopada 1989 roku na spotkaniu Jaruzelskiego jako prezydenta PRL i Tadeusza Mazowieckiego jako premiera, też PRL, z Kohlem (do 31 grudnia 1989 roku Polska wciąż nosiła oficjalnie nazwę Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i dopiero od 1 stycznia 1990 roku nazywa się ponownie Rzeczpospolitą Polską). A więc na tym spotkaniu, Kohl wciąż się "migał" - do tego stopnia, że Jaruzelski na niego "nakrzyczał". Znalazło to wyraz w uwadze Mazowieckiego już po spotkaniu, w prywatnej rozmowie Jaruzelski-Mazowiecki, kiedy Mazowiecki zapytał: "Czy Pan Prezydent nie sformułował pewnych ocen zbyt ostro ?". Okazało się, że nie. Bowiem 28 listopada 1989 roku - mówiąc kolokwialnie - Kohl "wykręcił nowy numer": przedstawił Bundestagowi 10-punktowy plan prowadzący do zjednoczenia Niemiec, w którym o granicy na Odrze i Nysie nie wspomniał ani słowem.

Moje pytanie

Tu wtrącę swoje trzy grosze. 25 lutego 1990 roku byłem w Camp David na konferencji prasowej Busha i Kohla. Zapytałem tego ostatniego o jego stanowisko w sprawie Odry i Nysy. Odparł, że o ostatecznym uznaniu tej granicy może zdecydować tylko parlament zjednoczonych Niemiec (a istniały wówczas jeszcze dwa państwa niemieckie). Kohl powiedział to aż dwa razy. Ale na szczęście Bush się wtrącił. Oświadczył, że USA uznają Odrę i Nysę za ostateczną zachodnią granicę Polski "zgodnie z Aktem Końcowym Konferencji Helsińskiej" (z 1974 roku). Tymczasem powstała nowa formuła "zjednoczeniowa" - "2+4", tj. konferencja dwóch państw niemieckich i czterech zwycięskich mocarstw - USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii i Francji. Bez Polski. A więc ? "Już 9 marca (1990) - pisze Jaruzelski - udałem się z Tadeuszem Mazowieckim i Krzysztofem Skubiszewskim (szefem MSZ) do Paryża. Po co ? Po pierwsze, w Paryżu miała odbyć się owa konferencja `2+4'. Po drugie, z opinią prezydenta Mitterranda liczył się kanclerz Kohl. Była to udana podróż. Mitterrand w pełni podzielił nasze stanowisko w sprawie Odry-Nysy i dał temu publiczny wyraz na wspólnej konferencji prasowej".

Nowak-Jeziorański demaskuje kanclerza

I jeszcze jedno. "Pojawiają się głosy - pisze Generał - że problem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej był przez `komunę' wyostrzany sztucznie, w imię własnych politycznych interesów. Przytaczam więc słowa Jana Nowaka-Jeziorańskiego opublikowane w `Rzeczpospolitej' z 22 sierpnia 1995 roku. "W czasie listopadowej (1989) wizyty w Polsce - pisał Nowak-Jeziorański - kanclerz Kohl odmówił zajęcia stanowiska w tej żywotnej dla Polaków sprawie. Nie zaprotestował, gdy na spotkaniu z mniejszością niemiecką na Górze Świętej Anny powitały go, przywiezione zresztą z Niemiec, transparenty, `Helmut, jesteś naszym kanclerzem'...W rokowaniach z czterema mocarstwami zaś powrócił do tezy, że istniejące umowy między Polską a NRD i RFN (uznające granicę na Odrze i Nysie) stracą ważność z chwilą zjednoczenia Niemiec. Tylko parlament zjednoczonego państwa - twierdził kanclerz - będzie miał prawo podjąć decyzję w sprawach terytorialnych. Wynikało z tego, że Niemcy chcą rozpocząć rokowania od zera i prowadzić je z pozycji siły, tylko z Polską, bez udziału i wpływu wielkich mocarstw".

Pomyślny finał

Na szczęście do tego nie doszło. Za to - Generał wyraża wdzięczność różnym ludziom, w tym tak dziś znieważanym jak Władysław Bartoszewski i Gunter Grass. A nawet dla Kohla szuka usprawiedliwień, pisząc, że działał on "przede wszystkim pod wpływem przedwyborczych kalkulacji". "Najważniejszy - konkluduje Generał - jest finał i niech to głównie pozostanie w naszej pamięci".

Autor: Zygmunt Broniarek

Opr. Andrzej Szkoda     

[powrót]