Redakcja Warszawska

Liban a życie dyplomatyczne w Warszawie

Kiedy w poniedziałek, 3 lipca, byliśmy z żoną na wernisażu wystawy Barbary Rosiak w Galerii Katarzyny Napiórkowskiej na Rynku Starego Miasta w Warszawie. nie mieliśmy nawet pojęcia, że wkrótce nastąpią wydarzenia w Libanie, które doprowadzą do przelewu krwi w tym kraju i wielkich tam zniszczeń. Oglądaliśmy więc dzieła pani Barbary i podziwialiśmy je, słuchając następujących słów pani Katarzyny: "Barbara Rosiak wybrała technikę niezwykle trudną, o tradycjach sięgających Albrechta Durera (1471-1528). Akwaforta i akwatinta pozwalają na połączenie walorów rysunku - linearnych - z walorami malarskimi - światłocieniowymi".

Tu przepiszmy ze "Słownika wyrazów obcych PWN - Wydanie nowe (1996)" definicje technik, stosowanych przez panią Rosiak, żeby wykazać, że są one NAPRAWDĘ trudne: "Akwaforta - technika graficzna polegająca na trawieniu kwasem azotowym rysunku wykonanego na pokrytej woskiem płycie miedzianej, na wypełnieniu wytrawionych miejsc farbą i na odbiciu całości na papierze. Akwatinta zaś - to technika graficzna zbliżona do akwaforty, różniąca się od niej wytrawianiem płaszczyzn, a nie kresek"  Pani Barbara nazwała swą wystawę "Dialogami z przeszłością", a głównym jej dziełem jest kopuła katedry florenckiej, oddana z zachowaniem tajników proporcji, dokładności i precyzji kreski, ale także z dopuszczeniem elementów fantazji. I ta fantazja towarzyszy wszystkim jej dziełom. Przy winku mówimy, że gdyby Albrecht Darer zobaczył dzieła Barbary Rosiak, na pewno by je pochwalił. A byłoby to tym bardziej godne podkreślenia, że sam był dość zarozumiały. 

Ale i on dostał się na prawdziwe wyżyny dopiero w 1515 roku, kiedy Rafael (Raffaello Santi - 1483-1520) zgodził się wymieniać z nim...swoje dzieła. Jednym z mistrzów Durera był malarz wenecki Antonio Mantegna. Podobno z jego linią genealogiczną związany jest Joe Mantegna, aktor amerykański włoskiego pochodzenia, który grał w filmie "Ojciec chrzestny - część trzecia". Film ten zawiera sceny, które sugerują, że Jan Paweł I (Albino Luciani), poprzednik Jana Pawła II, został zamordowany przez kurię watykańską. Film, w reżyserii Francisa Forda Coppoli, a więc sławy uznanej, ukazał się w 1990 roku, a wspomniane sceny zostały oparte na książce Davida A. Yallopa pt. ,,W imię Boga - Śledztwo w sprawie morderstwa na osobie papieża Jana Pawła I". Książka ta została opublikowana w roku 1984 przez pierwotnie brytyjskie, a obecnie ogólnoświatowe wydawnictwo Bantam Books, a więc przez firmę renomowaną. Została także przetłumaczona na polski, ale przeminęła bez echa. Ciekawe! Wracajmy jednak do wcześniejszego wątku. O ile 3 lipca nic nie zapowiadało wydarzeń w Libanie, o tyle, jak to zwykle bywa, całkiem przypadkowo, odezwały się one na następnym wernisażu w Galerii Katarzyny Napiórkowskiej we wtorek, 18 lipca. Był to wernisaż wystawy malarstwa Katarzyny Ważyk. Dla starszych osób, takich jak ja, samo nazwisko malarki jest magiczne - jest to przecież córka poety, Adama Ważyka (1905-82), który w "Poemacie dla dorosłych", opublikowanym w "Nowej Kulturze" w 1955 roku, podjął próbę obrachunku z epoką stalinowską w Polsce. Wrażenie, jakie ten poemat wywarł u nas, porównywano do wrażenia, jakie wywarła powieść Ilii Erenburga pt. "Odwilż" w ZSRR, która ukazała się mniej więcej w tym samym czasie. Ale malarstwo Katarzyny Ważyk nie potrzebuje żadnego wsparcia w postaci poematu i nazwiska jej ojca. Jest to malarstwo prawdziwej mistrzyni w odzwierciedlaniu uczuć romantycznych, "dawnych wspomnień czaru", a jej bohaterkami są damy - dama z kotem, dama z różą, dama z liśćmi, dwie damy rozpoczynające pocałunek. Jej arcydzieło to "Rebeka" - tak, "ta biedna Rebeka", co "w zamyśleniu czeka", w białej sukni na tle małych postaci tańczących Żydów. Tak się składa, że jesteśmy na otwarciu wystawy Katarzyny Ważyk w przeddzień przyjęcia, które 19 lipca wydaje w swej rezydencji w Aninie ambasador Egptu, pan Yehya Elramlawy z małżonką, z okazji Święta Narodowego ich kraju. Na wernisażu jest akurat sekretarka ambasadora, która informuje nas, że przyjęcie, ze względu na sytuację w Libanie, nie odbędzie się w imię solidarności wszech-arabskiej.

O czym szepcą lotosy i lilie ?

Mowa o malarstwie. Ale i fotografie mogą opowiadać. Andrzej Wawrzyniak, dyrektor Muzeum Azji i Pacyfiku, Edytę Wittchen, zamiłowaną podróżniczkę i fotograf, on, sam zamiłowany podróżnik, zna od 2000 roku. To właśnie w tym roku przypadek sprawił, że odbyli oni wspólną podróż do Chin. Zebrali wówczas do zbiorów Muzeum Azji i Pacyfiku liczącą ponad 100 sztuk kolekcję tradycyjnych czajniczków do herbaty. Potem przemierzali wspólnie Nepal, Indie, Australię, Republikę Vanuatu, hen, na Pacyfiku, "najednym z końców świata", zaś w roku ubiegłym - Indonezję, którą Andrzej zna w szczegółach, i w której spędził wiele lat jako charge d'affaires Polski. A więc w Indonezji namówił on panią Edytę, by zainteresowała się kwiatem lotosu. Tak się też stało, z tym, że Edyta dołączyła do lotosów lilie. W ten sposób powstała wystawa pt. "Wdzięczne lilie, dumne lotosy", której wernisaż odbył się willi "Fangorówka" w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie. O tej wystawie, Edyta Wittchen pisze tak: "Azja! Tu życie bez ustanku przeplata się ze śmiercią, rozkwit z rozkładem. Ludzie nie uciekają od trudnych tematów. Takie też są utrwalone na zdjęciach kwiaty: dumne, wdzięczne, wspaniałe, lecz nie zawsze w pięknym otoczeniu i one same czasami niepiękne. Wymowne ponad wszelką miarę. Lotosy i lilie mówią, wzdychają, szepcą, są zachwycone, zrozpaczone, zaciekawione".

"Gdy chłonęłam to zjawisko, będąc w samym jego centrum, gwar głosów nie pozwalał mi wychwycić poszczególnych kwestii. Stało się to możliwe dopiero w chłodnym, ascetycznym kontakcie z fotografią. Dopiero wtedy mogłam dokładnie usłyszeć, co chciały powiedzieć. Odkryłam obecną w tych obrazach malarskość i dramaturgię... Na Wschodzie, od niepamiętnych czasów łączono malarstwo i poezję. Kwiaty uchwycone na fotografiach zdają się snuć opowieści bez końca. Bardzo to poetyckie...".

Co decydowało o interesach Europy ?

Ponieważ o obrazach, kwiatach i uczuciach mowa, nasuwa się taka oto uwaga dotycząca lektury bestsellera wydawnictwa "Magnum" autorstwa brytyjskiego pisarza Simona Sebaga Montefiore pt. "Potiomkin - Książę książąt", o której już miałem okazję w "Plotkach..." pisać. Są lata 1774-1776 (nota bene po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 roku). Caryca Katarzyna II i Potiomkin są kochankami, a ich miłość - duchowa i zmysłowa - jest tego rodzaju, że, kiedy on do niej pewnej nocy nie przychodzi, ona mu pisze następnego dnia: "Wstałam z łóżka, ubrałam się i poszłam do biblioteki, do drzwi, przy których mogłam czekać na Ciebie. Stałam tam przez dwie godziny w przeciągu; wreszcie o jedenastej wróciłam, nieszczęśliwa, do łóżka, gdzie, przez Ciebie, nie spałam przez pięć nocy" (!!!!!!). "Wizja carycy - pisze Montefiore - czekającej przez dwie godziny w szlafroku i czepku pod apartamentem Potiomkina, świadczy o jej ogromnej namiętności do niego. Nieuchronnie musiały krążyć plotki na temat hojnego wyposażenia Potiomkina przez naturę i to może tłumaczyć mit, że Katarzyna zrobiła odlew ogromnego penisa, by pocieszać się podczas jego dłuższych wyjazdów na południe (w związku z wojnami z Turcją - ZB)". Doszło do tego, że gdy Fryderyk Wielki dowiedział się przez swoich szpiegów o igraszkach Katarzyny, powiedział: "To straszna rzecz, gdy kutas i cipa decydują o interesach Europy". Słusznie, tyle, że dla zainteresowanych była to rozkosz bogów.

Autor: Zygmunt Broniarek

Opr. Andrzej Szkoda     

[powrót]